: 13 listopada 2007, 15:51
Strasznie Wam dziękuję za te wszystkie ciepłe słowa... Zębów nawet nie chciałam oglądać. Wystarczyło mi to, co widziałam jeszcze wtedy, kiedy siedziały na swoim miejscu, no i pantomogram, który robiłam w sobotę, a który mnie dobił - co tu dużo mówić... Oto mój pantomogram:

Hi, hi, nawet mężowi mi głupio go było pokazać... Dwa zęby, których były resztki, są wyrwane - a że nie było wyjścia, to niestety widać nawet i moim niewprawnym okiem laika... Doktor jest chirurgiem szczękowym - znieczulił mnie tak, że prawie do rana trzymało i nie czułam 2/3 głowy
. Samo rwanie nie było takie złe... Wsadziłam sobie mp3 na uszy i słuchałam radia, żeby nie słyszeć trzasków... Oczy zamknęłam, żeby narzędzi nie widzieć. Koncepcja była ok - jakoś przez to przebrnęłam. Ale pomiędzy rwaniem a szyciem zaczęło mi być słabo - zimne poty, mgła... Doktor chciał mnie kłaść, ale poprzestałam na prośbie o otworzenie okna. Chciałam to mieć za sobą, jak najszybciej zaszyć i wrócić do domu.
Najgorsze jest moje samopoczucie chyba w tym wszystkim. Całe życie obsesyjnie się bałam utraty zębów i stało się. Do tego 2 na raz... Bleeee. Mam 37 lat, a myślałam, że spotka mnie to, jak będę zgrzybiałą staruszką. Kolejna niespodzianka, jaką życie mi spłatało. Przykra niespodzianka. Cóż - dzieło zniszczenia rozpoczęła kiepska - jak się okazało - siła dentystyczna. Potem zaniedbałam, śnieżna kula urosła do wielkich, niebotycznych rozmiarów. Z drugiej strony tkwi jeszcze jeden ząb zniszczony - ale z szansą na kanałowe przeleczenie i wkręt. Reszta w stanie nie takim nawet tragicznym.
Dziś mnie nic nie boli. Jestem trochę w kiepskiej formie po tak silnym znieczuleniu, a w nocy nie mogłam spać - więc i śpiąca
. Najgorsze jednak to przygnębienie - taka się jakaś poczułam stara... Mój mąż ode mnie młodszy o trzy lata i ma jedną plombę - uwierzycie???? JEDNA PLOMBA!!!!! Wspierał mnie bardzo dzielnie i cały czas pociesza, że wstawimy po Nowym Roku implanty i będzie ok. Matka za to w kółko wydzwania i mi truje, że implanty się paprać potrafią, że się nie przyjmują i są drogie i namawia na protezkę wyjmowaną
... no mówię Wam, masakra. Nie śpimy na forsie, ale wyjmowana protezka by mnie wykończyła psychicznie
... Grunt, że mój mąż nie podziela zdania matki - bo to by był problem
.
Wczoraj przyszłam do domu i padłam, nawet nie byłam w stanie nic napisać. To przygnębienie najgorsze - nie myślałam, że głupie rwanie zębów tak podziała na moją psychikę
... Idę po maluszki do przedszkola - przynajmniej nie będzie czasu na myślenie, póki spać ich nie położę.

Hi, hi, nawet mężowi mi głupio go było pokazać... Dwa zęby, których były resztki, są wyrwane - a że nie było wyjścia, to niestety widać nawet i moim niewprawnym okiem laika... Doktor jest chirurgiem szczękowym - znieczulił mnie tak, że prawie do rana trzymało i nie czułam 2/3 głowy

Najgorsze jest moje samopoczucie chyba w tym wszystkim. Całe życie obsesyjnie się bałam utraty zębów i stało się. Do tego 2 na raz... Bleeee. Mam 37 lat, a myślałam, że spotka mnie to, jak będę zgrzybiałą staruszką. Kolejna niespodzianka, jaką życie mi spłatało. Przykra niespodzianka. Cóż - dzieło zniszczenia rozpoczęła kiepska - jak się okazało - siła dentystyczna. Potem zaniedbałam, śnieżna kula urosła do wielkich, niebotycznych rozmiarów. Z drugiej strony tkwi jeszcze jeden ząb zniszczony - ale z szansą na kanałowe przeleczenie i wkręt. Reszta w stanie nie takim nawet tragicznym.
Dziś mnie nic nie boli. Jestem trochę w kiepskiej formie po tak silnym znieczuleniu, a w nocy nie mogłam spać - więc i śpiąca




Wczoraj przyszłam do domu i padłam, nawet nie byłam w stanie nic napisać. To przygnębienie najgorsze - nie myślałam, że głupie rwanie zębów tak podziała na moją psychikę
