BEREK
PIETRUSZKO - dzięki za fotkę i gratulacje!!! A komu urodził się ten prześliczny człopczyk???
ZADOWOLONA - ja to sobie myślę, że mogłabym być takim niedźwiadkiem, zapadałabym w sen zimowy (tylko, żebym mogła się przebudzić na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra

), przesypiałabym te wstrętne, ciemne, pochmurne dni, a budziłabym się z pierwszymi promieniami wiosennego słoneczka, śpiewem ptaków i zazieleniającą się trawką

Tak, myślę, że to byłoby wspaniałe... Jakbym tak przespała kilka m-cy w roku, to potem miałabym dużo energii na pozostałe miesiące

Rozumiem, że czworonoga będziesz miała w grudniu?? Ale super! Tylko współczuję tych pierwszych tygodni... Wieczne sprzątanie, mycie podłóg, rozkładanie gazet...
Pamiętam, że mój pies był baaardzo oporny, jeśli chodzi o naukę sikania na gazetę, w jedno miejsce... Codziennie po powrocie z pracy miałam do sprzątnięcia kilka galantych kupek, kilka kałuż siuśków i pogryzione w drobny mak gazety... Po kilku tygodniach miałam już wszystkiego dosyć, a jak któregoś pięknego popołudnia wróciłam z pracy, zastałam tradycjnie odchody w całym przedpokoju, a potem otwierając drzwi do kuchni (które były uchylone) rozmazałam drzwiami kupę mojego ukochanego psiaka po całej podłodze kuchennej (może pies myślał, że jak zrobi kupkę za drzwiami, to jej nie zauważę...

), to po prostu zwątpiłam, puściły mi nerwy, usiadłam i zaczęłam płakać... Miałam już naprawdę dosyć... No, ale wypłakałam się i w końcu wzięłam za sprzątanie...
Podobnie było z wychodzeniem na dwór... Usiłowałam nauczyć potem psa, że trzeba się załatwiać na dworze i wyłaziłam z nim jak najczęściej, żeby nie zdążył nabrudzić mi w domu, łaziłam z nim po śniegu przez 45 min, a on i tak się zsikał, jak tylko wszedł do mieszkania i poczuł ciepełko...
Życzę zatem, aby Twój psiurek był nieco bardziej pojętny, niz mój, jeśli chodzi o naukę, i mniej złośliwy, niż mój - który notorycznie załatwiał się na swoje posłanie, jak tylko wyjełam je czyste z pralki i wyschło...
APPLE - tak, to na szczęście znowu tylko depresja przedzimowa... Ale teraz sobie myślę o Świętach, pieknej, wielkiej, żywej i pachnącej choince w moim nowym mieszkanku, wyjeździe sylwestrowym i.... od razu się robi lepiej... Mam nadzieję, że wkrótce brak chęci do pisania i weny mi minie... Na razie odnoszę wrażenie, że nic się u mnie ciekawego nie dzieje i nie mam z czego się Wam spowiadać...

Ale jestem na bieżąco, kciuki zaciskam non stop za Ciebie i VIKOLĘ oraz za wszystkich potrzebujących...
DLA NIVEJKI i DOROTKI mega całusy... Dla "Rodzynków" też, chociaz ostatnio nas straszliwie zaniedbują, ale nie mam pretensji, bo i ja nie spisuję się najlepiej...
Dla MAJUSKI także wielgachne uściski, no i powodzenia z remontem i oczywiście współczucia zarazem... Kochana, wiedz, że i ja czekam na relację zdjęciową... A co do planów pokojowych... Wszystko w moim guście, gdybym miała kasę, kupiłabym sobie takie same mebelki, jak zamierzacie Wy...
Jak to dobrze, że dziś już czwartek, zarz będzie weekend... A w sobotę znowu imprezujemy, tym razem na parapetówce u znajomych... Prezent kupiony, zdjęcia powysyłam...
Nooo, aż mi lepiej, jak się tak trochę rozpisałam...
Chyba powracam
całuję...